środa, 28 marca 2012

Ferma kurza i pierwsze w tym roku truskawki wyhodowałam!

Święta zbliżają się wielkimi krokami, dlatego też i ja poddałam się nurtowi i poczyniłam to i owo. Część się obrabia, mam nadzieję, że do tych świąt zdążę ;)
Nie byłabym sobą gdybym w szaleństwo nie wciągnęła mamy. Zainspirowana wycinkiem z jakiejś przedpotopowej gazety poczyniła nieco drobiu. Chciałam Wam tu zapodać źródło, ale szanowna mama nie zwykła wycinaćobrazków z gazet wraz z nazwami magazynów i tak oto mamy kury anonimowe.
Oto moja osobista kura w kolorystyce pasującej do wnętrza ( już powoli przejada mi się wszechobecna intenstwna żółć, seledyn i oranż) tak więc mam kurę w spokojnej beżowo-brązowej barwie:




Zbliżenie na modelkę:

A że u nas rodzinnie jak zawsze, oto siostra z rasy żółtogaciastych


A oto nasza rodzima krajowa kurka:

Zdolną mam mamę, prawda!?
Jeśli ktoś chciałby nabyć taką kurkę - proszę o wiadomość na mail.

Ja natomiast ostatnio nieco filcuję, oto jajko dla teściowej - plan pierwszy to zając w trawie:

 ... dalej patrząc np. w lewo widzimy pierwsze młode szafirki (jak zwał tak zwał) ...



 ...a jeszcze dalej baran - jak żywy :D


 Wiosna mi się udzieliła do tego stopnia, że wyfilcowałam sobie pierwszą w tym roku truskawkę :D
Prawda, że smakowita?




 Jak już rozbudziłam Wasz apetyt - zapraszam na muffinki jabłkowo - kokosowe, przepis własny, proporcje "na oko", za to smak nieziemski - tu z czekoladą i serduszkami wykonanymi z masy cukrowej.




Tak już zupełnie na koniec - oto wydobyty w zakamarkach szuflady komplet robiony przez mamę wieki temu, teraz znów w użyciu :D
Dziękuję Ci Mamo!



Pozdrawiam Was i zapraszam na candy wiosenne!

poniedziałek, 26 marca 2012

Ratujmy serduszko małego Marcelka!

Wczoraj nie mogłam zasnąć, gdy poczytałam u Ewy o serduszkowych kłopotach małego Marcelka!

Szczegóły znajdziecie m.in. tutaj



Każdego dnia dziękuję Bogu za mój skarb, że nic mu poważnego nie dolega i tym bardziej ujęły mnie słowa mamy tego szkraba, z jakimi problemami jej maluszek, jak wiele innych dzieci, walczy każdego dnia życia.

Każde dziecko zasługuje na beztroskie dzieciństwo, bez bólu i płaczu, w otoczeniu uśmiechniętych twarzy swoich bliskich. Nie umiem pomóc każdemu - choć bardzo bym chciała, ale jeśli choć jedna osoba, czytając ten post, zrobi coś w tej sprawie, jest szansa, że uda się nam wspólnie zrobić coś dobrego. 

Kiedyś też myślałam, dlaczego mam coś robić, skoro mi nikt nie daje nic za darmo, w tych czasach walczy się o wszystko. Z czasem dotarło do mnie, ile mam szczęścia, to, że tak właśnie jest to podstawowy powód, by móc się tym szczęściem podzielić z innymi. Mój blog nie jest jakoś specjalnie rozpowszechniany, dlatego tym bardziej liczę tu na Was - obserwatorzy, anonimowi czytelnicy - to dzięki nam wszystkim, być może uda się pomóc temu małemu promyczkowi.

Pomóżmy razem Marcelkowi.


sobota, 24 marca 2012

Candy wiosenne - losujemy 1 maja 2012

Witam Was wiosennie! 
Przygotowałam dla Was małą rozdawajkę, w związku z piękną pogodą i dużą ilością promieni słonecznych, jakie wreszcie zaczynają nas rozpieszczać, fundując iście wiosenną aurę. Przygotowałam dla Was wisiorek sutaszowy (jeszcze ciepły) oraz torebeczkę patchworkową w kolorystyce zachodzącego słońca - takie widziałam wczoraj wieczorem i takie zamawiam sobie na każdy kolejny dzień! 

Zasady ogólne znane są wszystkim amatorom rozdawajek, ja postanowiłam je nieco przerobić na swoją modłę:
1. Komentarz pod postem ( spełniający punkt 4)
2. Zasilenie grona obserwatorów mego bloga, osoby nie posiadające bloga proszę adres mailowy ( lubię odwiedzać Wasze blogi i z pewnością każdego odwiedzę)
3. Powyższy banerek z moim candy zamieszczony na Waszym blogu (dotyczy posiadaczy bloga)
4. Wykonanie zadania: proszę o wymienienie 4 słów zaczynających się na pierwsze 4 litery alfabetu - tu dajcie upust swojej wyobraźni - chodzi o słowa klucze związane z rękodziełem. Ja zacznę:

A - aplikacja
B - bukieciarstwo
C - czesanka
D - decoupage

Mam tu na myśli luźne skojarzenia, powiązane z wykonywanymi własnoręcznie przez Was i nie tylko, małymi dziełami sztuki.
Ale wymyśliłam... dodam tylko, że ma to związek z zabawą, którą zaplanowałam dla Was w najbliższym czasie. 
Losowanie zrobię 1 maja 2012,
więc o wpisy proszę do północy ostatniego dnia kwietnia 2012


Zapraszam gorąco do wspólnej zabawy!

piątek, 23 marca 2012

Wiosna wszędzie... jutro u mnie candy będzie :D

Witam Was już niemal weekendowo! Jak pięknie dziś świeci słońce, okna otworzyłam, by trochę wiosennej mieszanki spalin wpuscić na pokoje.
Dziś pochwalę się Wam jedynie robionym na szybko pierścionkiem dla koleżanki oraz wiosenną aranżacją parapetową.

Postanowiłam ów pierścionek wrzucić na szufladową wymiankę "Jej Wysokość Perła"
Ma być perliście to i jest - sutaszowa otoczka centralnie osadzonej perły, szklista i czarna drobnica oraz srebrny mocownik pierścionka (proszę nie zwracać uwagi na pozimową wersję dłoni modelki)



Dzięki wspaniałomyślności ślubnego wiosna ma u nas namacalny charakter, jako że przytargał do domu jej pierwsze oznaki.



 Tu do zdjęcia pozuje filcowany na okoliczność wiosny nowy mieszkaniec parapetu.


Jakiś czas temu pochwaliłam się Wam strychowym znaleziskiem, a w zasadzie półeczką
Tak prezentuje się aktualnie, choć ściana woła już o łyk nowej farby, jednak gdzieś dziecię już teraz zaraz musi trzymać swoje zbiory.

Pryz okazji dokompletowałam kwietnik, na razie zamieszkany przez Pana Fiołka.



To tyle u mnie na dziś, zaraz pędzę na giełdę kwiatową, bo pogoda iście wypadowa.
Już dziś zapraszam Was na jutrzejsze candy wiosenne! 

Pozdrawiam serdecznie i ciepło...



sobota, 17 marca 2012

To ...rybka!

Witam Was weekendowo!
Dziś - w zasadzie za sprawą cudownej Ani i jej prac w naszej wspólnej zabawie, dotyczących wire wrapping, odważyłam się pokazać mojego pierwszego paskudka. Jest wykonany z owalnego korala koralu oraz drucików, znalezionych w pieleszach mężowskiej szuflady, więc w zasadzie może zostać zakwalifikowany pod recycling :D
Wiem, że nie jest może za bardzo urodziwy, ale jak tylko zaczęłam kręcić (druciki) to od razu wiedziałam, że tak musi wyglądać! Noszę go sobie z dumą i radością, jest bardzo w moim klimacie.
Dziś wieczorem bawimy się, czego i Wam życzę.
Dużo relaksu i miłego weekendowego, szeroko pojętego nicnierobienia!

czwartek, 15 marca 2012

Biżutkowe TDZ - odsłona druga!

Nareszcie 15-ty dzień miesiąca i dziś kolejna odsłona naszej zabawy organizowanej przez wspaniałą Magdę z Modrak Cafe. Przyznam się, zgłosiłam się, choć biżuterii nie robię tak zawodowo jak inne uczestniczki, niemniej jednak to dla mnie okazja by się zmotywować do nauki nowych technik.
Dzisiejsza odsłona to biżuteria w kolorze fioletowym, zainicjowana przez Anię. Aniu, ślicznie ozdobiłaś szydełkowo te koraliki, nadal tkwię w podziwie i chylę czoła.
Bez bicia przyznaję, że ... zapomniałam zrobić zdjęcia całej kolekcji koralików przed ich wykorzystaniem - przyczyna jest jedna, jak już siadłam to ręce same działały i tak oto powstały moje biżutki. Widząc koraliki po raz pierwszy wiedziałam, że napewno będzie to coś owocowego, gronowego - tak powstała moja kiść.
Wisiorek dał mi pewną swobodę projektu, zwłaszcza, że to mój pierwszy koralikowy wyplataniec. Zużyłam też dzięki temu wszystkie dostępne koraliki :D

 Oto wisiorek, choć korciło mnie by podszyć go przypinką i zrobić broszę.
 A oto kolczyki.

I jak Wam się podobają moje tworki w tej odsłonie?

A tu znajdziecie prace 

Zachęcam do oglądania Ich prac, nie tylko z okazji naszej zabawy, Dziewczyny robią takie cuda, że klękajcie narody. Teraz spieszę pooglądać sobie co też wyczarowały tym razem.
Pozdrawiam ciepło i wiosennie,





sobota, 10 marca 2012

Zając w trawie, bliższa i dalsza rodzina Ambrożego i ...

Jak ja się za Wami stęskniłam!
Brak czasu na cokolwiek (najwyraźniej nigdy nie będę lepiej zorganizowana) sprawił, że ostatnio niewiele mam czasu na to co lubię najbardziej. Nie nie - nie mam na myśli błogiego nic nierobienia, chociaż...?! Właśnie tyle pomysłów błąka mi się po czaszki zakamarkach, tyle rzeczy pozaczynałam, tyle chcę jeszcze poprzerabiać! Jak na razie wizja nadchodzących świąt sprawiła, że wygrzebałam jajo,zachomikowane w okolicy Bożego Narodzenia (tak właśnie o ironio!), kiedy to jeszcze miałam resztki samozaparcia w zdobieniu metodą "na karczocha". Efekt był taki, że przerosło mnie to, po którejś tam próbie walnęłam jajem w kąt i tak sobie czekało. Do dziś. Dziś, kiedy to już otrzymałam moje igły do filcowania na sucho, zaczęło się szukanie wystarczająco ambitnej ofiary, by ewentualna porażka nie wiązała się z miażdżącymi wyrzutami sumienia. Padło oczywiście na jajo. Tak więc dziś filcowałam sobie jajo.
Oto efekty:
 Tu z kwiatkiem:
 A tu drugi zając:
 To w zasadzie moje pierwsze próby filcowania na sucho, wcześniej tylko zwykłą igłą wydłubałam broszkę, może jak nie braknie mi odwagi to ją Wam kiedyś pokażę.

Tydzień temu byliśmy u rodziców, gdy nasi mężczyźni oddawali się błogiemu lenistwu, my z mamą zawędrowałyśmy na strych, a jak się okazało - do skarbnicy osobliwości. Przytargałam do domu swój dziecięcy fotelik bujany, PRL-owski bukietnik, podstawkę pod żelazko, i ramki, rameczki, tablicę do malowania, ale największym skarbem okazała się stara półka, która odkąd pamiętam wisiała w przedpokoju eksponując niebotycznych rozmiarów kolekcję fajansu. Od jakiegoś czasu jej miejsce zajęła patchworkowa makata w kurki, a półka wylądowała na strychu. Ku przerażeniu w oczach mamy, mieszającemu się z śmiechem i niedowierzaniem, półka wylądowała w bagażniku, następnego dnia w promieniach słońca, rękawicach i szaliku siedząc na balkonie zdzierałam już cienką warstwę lakieru. Tu ostatnie zdjęcie przed.
Jest już pomalowana, ale jej zawieszenie zbiegać się musi z chęciami ślubnego, co mam nadzieję niebawem będzie mieć miejce. Cóż... taka koniunkcja, podobnie jak w astronomii, czasem zdaża się raz na milion lat :D
Jak się już zdarzy - półeczkę zasiedli wesoła gromadka.
 A oto gromadka braciszków - bliskie pokrewieństwo w prostej linii. Najbliższe rodzeństwo Ambrożego: Bazyli, Cezary, Dionizy, Eustachy i Felicjan. Chłopcy porozjeżdżali się po świecie, został nam tylko Bazyli (mały w ciemnoniebieską kratkę). Jak Wam się podobają?

W domu powoli zawitała nam wiosna. Wychodzi na balkonie siedmiolatka, zakupiłam już nasionka ziół i lawendy. Nawet ślubny przytargał piękne różowe tulipany. 

Przepraszam za jakość zdjęć, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że trafił mi się jakiś ciekawy tulipanowy okaz, kwitnący jak choćby hiacynt, ma kilka pąków wybijających poniżej głównego kwiatostanu i ciekawa jestem czy zdążą wogóle zakwitnąć, zanim padnie. Taki mój wiosenny kwiat paproci :D
Miłej niedzieli dla Was,
Pozdrawiam,