I stało się... robiąc porządki powynajdywałam zdjęcia prac, które albo przeminęły z wiatrem i trafiły już sama nie wiem gdzie, albo stanowią swoiste przekleństwo z racji swej użyteczności lub - nazwijmy sprawy po imieniu - nikłej atrakcyjności. Na dziś wybrałam te, chyba najbardziej ulubione, z których aktualnie korzystam i nie wywołują u mnie emocji ukierunkowanych w stronę kosza na śmieci :D
Zacznijmy od próby okiełznania bałaganu.
Tu Bucikowy pojemnik na pędzelki. Pierwotnie był wazonikiem na śliczny bukiecik kwiecisto-owocowy, który dostałam od rodziców gdy urodził się nasz Skarb. Nie chciałam by moje miejsce pracy było wciąż zbieraniną przypadkowych pojemników po niewiadomo czym, a że mam zapas serwtek braciszkowych, oklejam nimi co się da... sami zobaczycie. Najwyraźniej lubię bratki.
Stojak na nożyczki - oryginalnie z surowego drewna, więc aż prosił się o obróbkę.
To efekt mojego powrotu do decoupage. Pierwsza praca, a raczej prace, doniczki są dwie i zdobione, powiedzmy, dubeltowo.
Wersja 1
Wersja 2
Tu znowu bratki - tym razem bardziej fioletowe.
To tyle.
Tu natomiast obiecane April zbliżenie tkaninki z konikami, prawda, że ciekawe?
Cdn.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozkręcam się świątecznie, a że jestem spod świątecznej gwiazdy (szczęśliwie urodzona, bo wigilijnie) powiem tylko, że szykuję małe świąteczne candy. Szczegóły wkrótce.
Miłego wieczorku dla Was.