piątek, 25 listopada 2011

Kwitnąco...



I stało się... robiąc porządki powynajdywałam zdjęcia prac, które albo przeminęły z wiatrem i trafiły już sama nie wiem gdzie, albo stanowią swoiste przekleństwo z racji swej użyteczności lub - nazwijmy sprawy po imieniu - nikłej atrakcyjności. Na dziś wybrałam te, chyba najbardziej ulubione, z których aktualnie korzystam i nie wywołują u mnie emocji ukierunkowanych w stronę kosza na śmieci :D
Zacznijmy od próby okiełznania bałaganu.

Tu Bucikowy pojemnik na pędzelki. Pierwotnie był wazonikiem na śliczny bukiecik kwiecisto-owocowy, który dostałam od rodziców gdy urodził się nasz Skarb. Nie chciałam by moje miejsce pracy było wciąż zbieraniną przypadkowych pojemników po niewiadomo czym, a że mam zapas serwtek braciszkowych, oklejam nimi co się da... sami zobaczycie. Najwyraźniej lubię bratki. 


Stojak na nożyczki - oryginalnie z surowego drewna, więc aż prosił się o obróbkę.

To efekt mojego powrotu do decoupage. Pierwsza praca, a raczej prace, doniczki są dwie i zdobione, powiedzmy, dubeltowo. 
Wersja 1
 Wersja 2

 Tu znowu bratki - tym razem bardziej fioletowe.


To tyle.
Tu natomiast obiecane April zbliżenie tkaninki z konikami, prawda, że ciekawe?


Cdn.

Pozdrawiam serdecznie.
Rozkręcam się świątecznie, a że jestem spod świątecznej gwiazdy (szczęśliwie urodzona, bo wigilijnie) powiem tylko, że szykuję małe świąteczne candy. Szczegóły wkrótce.
Miłego wieczorku dla Was.

wtorek, 22 listopada 2011

Patchwork - owe wariacje kołderkowe.

Jakieś naście lat temu zainteresowaliśmy się z mamą szyciem patchworków. Mama szyła, ja patrzyłam, szyłyśmy tak wszystko i z wszystkiego. Niestety wiele z tych rzeczy były tak "ulubione", że nie przetrwały próby czasu. Z ostatnich akcji pozostały tylko takie oto zestawy dziecięce, te zdążyłam obfotować:



Chętnie zrobię takie i dla Ciebie
Tu prosiaczkowy komplecik.

Wykonany z mięciutkiej bawełny zdobytej niemal cudem. Cóż - najczęściej bawełny dostępne w sklepach są tak sztywne, że wręcz nieprzyjemne w dotyku. Dlatego dokładamy wszelkich starań by zarówno wykonanie jak i sama poduszka, kołderka czy inna rzecz była miła w dotyku, cieplutka i ogólnie przyjazna. Zwłaszcza dzieciom. Pomysły "testuję" na potomku, który częściej zmienia wystrój pokoju niż ja w sypialni.
 Tu komplecik z konikami - świetna tkanina przedstawiająca dzieci zajmujące się oporządzeniem koników, przyjechała aż z zagramanicy i świetnie się ją szyło.  
 Tu dla odmiany tygrysek. 

Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu.

Prosiaczek szuka aktualnie nowego domku - mam nadzieję, że niedługo będzie cieszył małe dziecięce serduuszko.
Pozdrawiam słonecznie

poniedziałek, 21 listopada 2011

Karteczkowo ... świecznikowo...

Witam i z początkiem tygodnia zacznę od wspominek. Wczoraj przyszło mi po raz pierwszy brać udział w całkiem ciekawej inicjatywie, organizowanej przez Olę w Klubie Jazzga. Akcja - jak dla mnie interesująca, w związku z połączeniem Targów Rękodzieła ze Smakuj  i atmosferą klubową mającą na celu konsumpcję dzieł o charakterze przekąskowym.
Gratuluję Ci Ola oraz - mam nadzieję - do zobaczenia wkrótce. Już niedługo kolejna edycja zabawy.

Ponadto naszło mnie na wyszukanie zdjęć robionych niegdyś kartek, bo zarówno Ola jak i część innych uczestników w/w akcji zaprezentowała takie cudeńka, że klękajcie narody!
Ja, w związku z ułomnością swojego charakteru zapalam się na krótszą lub dłuższą chwilę i o ile zdążę pochylić się nad jednym pomysłem - robię to! Za chwilę robię coś innego... i tak powstają rzeczy, do których co jakiś czas wracam, by udoskonalać je w oparciu o nowo zdobywaną wiedzę i umiejętności. Oto kilka moich prac:
Chętnie zrobię takie i dla Ciebie
KARTECZKI / ZAPROSZENIA:

Zaproszenie z okazji Chrztu Świętego Basieńki 
 Karteczka z okazji 5 rocznicy Przyjaciół
 Zaproszenie na Ślub Aneczki i Andrzeja

Muszę poszukać pozostałych karteczek.

A oto ostatnio powstałe:
ŚWIECZNIKI

KOTKOWY (każda ścianka to inny kotek) motywy zaczerpnięte z okładki zeszytu ;)

RÓŻYCZKOWY 

Pisanie tu ma pewien dodatkowy atut: skłania mnie do segregacji i zaprowadzenia względnej chronologii wśród moich prac :D
Święta zbliżają się wielkimi krokami i czas pomyśleć o prezentach... .

środa, 16 listopada 2011

Kufer posagowy itp.

Dawno nie pisałam, bo i dni krótsze i wieczory niby dłuższe, a jednak doba wciąż taka sama - za krótka!
Pochwalę się - jak wcześniej pisałam - swoimi wcześniejszymi maszkaronkami :D

Na początek mój kuferek "posagowy"
W tym pięknym dniu dostaliśmy wiele pięknych kartek, drobnych podarków, a i wszystkie drobne pamiatki też trzeba było gdzieś trzymać godnie. Stąd skrzyneczka.


Oto chustecznik, a raczej jego n-ta odsłona, bo co zaczęłam coś robić, "patrzył na mnie" i czegoś było mu brak. Teraz wygląda tak (na razie):

A na święta powstają takie oto bombeczkowe zawieszanki:
Chętnie zrobię takie i dla Ciebie

Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu,
Pozdrawiam serdecznie i ciepło,



czwartek, 10 listopada 2011

Idzie zima...

Wokół straszą zimą, w mediach powoli trwają święta, więc i  ja poddaję się klimatowi.
To jeszcze schnąca osłonka na świąteczną gwiazdę betlejemską, delikatnie scrackowana.

A tu lekko sylwestrowa bransoletka,
pomysł podpatrzyłam w jakimś czasopiśmie z modą i mnie zachwyciła.
Ma jedną potworną wadę: jak tylko zrobię sobie nową, zawsze szybko znajduje nową właścicielkę. Chętnie zrobię i dla Ciebie

Może to widok za oknem, a może perspektywa nieuchronnego nadejścia zimy,
ale naszło mnie na wspominki. Przy okazji domowych porządków odnalazłam wszystkie zalegające nie pokończone prace, jak i takie, których ostateczny wizerunek niezbyt mi się podobał, i tak oto napstrykałam zdjęć. Pokażę je jak tylko wprowadzę względną chronologię.

Za pomoc dziękuję, od razu mi tu fajniej. Co do hasłowego zatwierdzania nadl drążę temat, jak widać za stara jestem już na te nowinki ;)

 Pozdrawiam

Jesień w pełni

Moja mała jesień ...

W tym roku grzybów, jak i innych leśnych bogactw ( może poza liśćmi ) było jak na lekarstwo.
Niemniej jednak nie zniechęciło mnie to i dla trzech wspaniałych grzybków stworzyłam taki oto słoiczek:


Ów słoiczek (po czym chyba każdy wie) dumnie prezentuje motyw grzybowy oraz crack 2 - składnikowy. Fajnie się z nim pracowało, mimo iż nie obyło się bez zmarch. 
Jeszcze z jeden błysk werniksem i ... na półkę.

Dla odmiany moja biżuterioskrywarka,
spaskudzona crackiem 1 - składnikowym.


Aktualnie dumnie prezentuje się na komodzie. Ma radość jest tym większa,
że powstała z paskudnie zdobionej machoniowej szkaradki (kwestia gustu).

I choć ciężko mi przemycić tak zdobione przedmioty do wnętrz utrzymanych w dość surowym klimacie, 
ta moja "pierworodna" jest na specjalnych względach. 

Z 2-składnikowcem już nie miewam takich rozterek, jak mam fazę, to pojawia się w niemal wszystkich dziedzinach życia...

poniedziałek, 7 listopada 2011

Dziś na wszystko brakowało mi czasu, a jednak udało mi się zacząć przygotowania do Świąt.
Jak co roku już niemal we wrześniu ogarnia mnie takie dziwne uczucie zniecierpliwienia, oczekiwania - trwa ono najczęściej do pierwszych dni listopada, kiedy to media i prasa bezpardonowo zaczynają "tworzyć" klimat nadchodzących świąt.
Dla mnie to czas tym bardziej magiczny, zwłaszcza, że sama przyszłam na świat w pewien mroźny wieczór wigilijny.
Tak więc już na początku listopada przestaję się "kryć" z moimi ambitnymi przygotowaniami i tradycyjnie, najpierw w rodzinnym, dziś w swoim własnym gniazdku kultywuję tradycję pieczenia pierniczków.
Przepis jest od lat ten sam, skrzętnie trzymany w zeszycie, a składniki - tylko te najlepsze, a więc miód z domowej pasieki, podbierany co roku naszym pracowitym pszczółkom, mąka wieziona od młynarza, choć w sklepach mąki pełno, najlepszy tłuszczyk, mielone przyprawy, bo takie mają niezastąpiony aromat, coś tam jeszcze daję, może sobie przypomnę albo zajrzę do kajetu.
Tak więc w tym roku dopadł mnie szał pieczenia i zdobienia. Najbliźsi za to mieli dylematy co zjeść pierwsze. Ktoś zapyta: czemu zjadać już teraz? Cóż tak ciężko się im oprzeć. A oto co udało mi się "uratować".


Kolejna tura w piątek, już tradycją się stało, że od lat z przyjaciółką przy akompaniamencie świątecznych hitów pieczemy te cudeńka, zabawa doskonała i do kawy jest co przegryźć ...
Tak więc już teraz zapraszam na pierniczki!

sobota, 5 listopada 2011

Na dobry początek...

Zaczynam pisanie tego bloga głównie z potrzeby serca i chęci wprowadzenia ładu w pracach. Już dziś mam nadzieję, że jak każda pora roku, nadchodząca późna jesień sprawi, że czasu na dłubanie będzie więcej...